Zdaniem Kalicińskiego, truizmem będzie stwierdzenie, że mamy obecnie bardzo trudną sytuację, jeszcze trudniejszą niż kilka miesięcy temu. Trudniejszą, bo większy jest strach, większa skala pandemii. I większa skala chaosu, jak się wydaje.
- Na dzień dzisiejszy nie mamy lockdownu, ale ponownie wróciły duże obostrzenia. Realizuje się trudny scenariusz: okres letni minął, zniknęły ogródki, poważnie wzrosły obawy klientów o zdrowie, ograniczane są wyjścia do lokali - jako zamkniętych pomieszczeń. Potrwa to co najmniej kilka tygodni. Przed branżą okres przedświąteczny, zwykle bardzo dobry, duża ilość imprez, wigilie firmowe, zakupy przedświąteczne w galeriach. To wszystko jak się wydaje w tym roku będzie mocno ograniczone - komentuje.
Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl
I podkreśla, że znaczenie delivery jest jeszcze większe niż wiosną. - Kto nie wykorzystał okresu letniego na przygotowanie się do tego, reformatowania działalności, o ile było możliwe, ten na pewno straci - dodaje Krzysztof Kaliciński.
- Lokale, które przepracowały lato nad tymi zmianami te będą sobie radziły. Już teraz trzeba zacząć proponować klientom na okres przedświąteczny coś w zamian, choćby catering wigilii w domu, czy spotkań przedświątecznych w firmach, które nie pracują zdalnie - mówi ekspert.
Jego zdaniem, na pewno w jeszcze trudniejszej sytuacji są lokalizacje w centrach handlowych i tzw. biurowe. Firmy ponownie zwiększają udział pracy w trybie zdalnym. Ponownie zyskają na znaczeniu lokalizacje dzielnicowe, w pobliżu domu. - Wygoda, bliskość i bezpieczeństwo to słowa klucz dla obecnego funkcjonowania. Pomocne będzie przywrócenie, chociaż czasowe, funkcjonowanie centrów handlowych w każdą niedzielę - podkreśla Kaliciński.
Przedsiębiorstwa przygotowane są różnie. Jak wymienia, np. Starbucks wykorzystał czas letnich miesięcy na przetestowanie dowozu wszystkich swoich produktów i od ubiegłego tygodnia jest to możliwe ze wszystkich jego punktów.
- Kiedyś mówiło się, że Klienci „głosują” nogami, wybierając lokal. Obecnie „głosują" appkami. Najlepiej poradzą sobie obecnie ci, których klient znajdzie w swoim telefonie - mówi.
- Na pomoc rządu bym nie liczył, gdyż jest on nieprzygotowany do obecnej sytuacji i będzie jak poprzednio wykonywał ruchy ad hoc. Naciski lobby branżowego będą bardzo pomocne we właściwym ukierunkowaniu działań władz - podsumowuje Krzysztof Kaliciński.