- Większość restauratorów jest w blokach startowych i czeka na otwarcie lokali gastronomicznych. Nikt nie spodziewał się, że lockdown będzie się przedłużał, więc masa ludzi łudzi się, że za chwilę ruszymy - podkreśla Adam Chrząstowski.
Jego zdaniem, ważna jest dynamika szczepień. To one będą powodowały poczucie bezpieczeństwa i dzięki nim życie powinno wrócić do normy - tak jak to jest obecnie w Izraelu. Tam stęsknieni obywatele rzucili się w wir życia towarzyskiego i zaczęli masowo odwiedzać restauracje.
{film;19524}
Kiedy tak będzie u nas? - Moje prywatne szacunki wskazują, że gastronomia ruszy latem, może nawet po koniec. Liczymy na otwarcie ogródków restauracyjnych po 15 kwietnia - przyznaje Chrząstowski.
- Z jednej strony jest konieczność wprowadzania dalszych obostrzeń, ponieważ ludzie nie wierzyli w pandemię i nie zachowywali ostrożności. Ale z drugiej nasza branża bardzo cierpi. Obecna sytuacja obnażyła też pewne cechy gastronomii - rozdrobnienie czy brak zorganizowania, brak umiejętności porozumienia się i występowania jako grupa - komentuje.
Dodaje, że ogródki to spora szansa dla tej grupy restauratorów, którzy będą mieli możliwość zorganizowania takiej przestrzeni.
- Liczymy na to, że władze miast pomogą gastronomom w rozkręceniu ogródków. Obawiam się tylko, że jeśli oni zdecydują się na działalność w ogródku to mogą utracić pewien rodzaj wakacji czynszowych czy zniżki w opłatach - mówi Adam Chrząstowski.
Przyznaje, że ogródki nigdy nie będą w 100 proc. tym, co jest normalnym wnętrzem i atmosferą restauracji, szczególnie w przypadku restauracji z wyższej półki. - Warto pamiętać także, że w tych ogródkach także będą obowiązywały obostrzenia i dystans społeczny. Zobaczymy jak to będzie, oby ruszyło! - podsumowuje.