- Oferta gastronomiczna, zwłaszcza w dużych polskich miastach jak np. Warszawa, jest na wysokim poziomie. Nadal sporo do zrobienia jest jednak w tych mniejszych - mówi serwisowi www.horecatrends.pl Hanna Stolińska-Fiedorowicz, dietetyk, fanka wegetarianizmu i warzyw oraz zdrowego życia i żywienia.
Jak Pani ocenia polski rynek gastronomiczny. Czy polscy konsumenci, którzy chcą się zdrowo odżywiać, mogą śmiało robić to poza domem?
Jest zdecydowanie lepiej niż jeszcze kilka lat temu. Jednak niestety na razie jedynie w dużych miastach. Wszystko związane jest z zasadą popyt-podaż, jeżeli w mniejszych miastach nie ma zapotrzebowania na zdrowszą kuchnię, to po prostu nie ma takich propozycji w karcie menu restauracji. Tymczasem np. w Warszawie, jeżeli jest się na diecie bezmięsnej, wegańskiej, bezmlecznej czy bezglutenowej, już niemal wszędzie bez problemu możemy otrzymamy takie posiłki. Praktycznie wszędzie również oferowane są dania fit - głównie sałatki.
Również producenci żywności wychodzą naprzeciw tym potrzebom i oprócz tzw. zdrowych półek w sklepach oferują gotowe potrawy o bardzo dobrym składzie np. zupy, pasty, pasztety, zestawy lunchowe, zdrowe przekąski, gamę produktów bezglutenowych, dla wegan oraz coraz lepszej jakości pieczywo czy produkty eko. Wiedzą, że klient jest coraz bardziej świadomy, częściej czyta etykiety.
Mnie osobiście to bardzo cieszy, ze względu na to, że mogę wskazać moim pacjentom gotowe dania na szybko do podgrzania - to duże ułatwienie dla zabieganych.
Jest Pani również częścią projektu NaturChef. Czy polscy konsumenci chętnie sięgają po tego typu ofertę? Czego od niej oczekują?
Pracowałam już z wieloma firmami, kiedyś sama prowadziłam taką działalność, i wiem doskonale, że jest to bardzo wymagająca branża. Prawda jest taka, że w gąszczu ofert nie jest łatwo znaleźć taką, która jest urozmaicona, bazuje na dużej ilości warzyw i jest dobrze zbilansowana.
Dla mnie najważniejsza jest edukacja, dobór indywidualnych zaleceń żywieniowych, a nie po prostu bezmyślne masowe żywienie ludzi. Nie jestem przeciwnikiem cateringu, bo faktycznie taka opcja często ułatwia życie, jednak konsumenci nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, że takie gotowe dania, czasami nie mają nic wspólnego ze zdrowiem.
Jednak kiedy właścicielka cateringu NaturChef, Paula Kraśniewska, zaprosiła mnie do współpracy, nie zawahałam się nawet przez chwilę. Znamy się z Paulą z innych projektów i od razu poczułam, że chcę być częścią jej zespołu. To doświadczona szefowa kuchni, która gotuje z wielką pasją i sercem. Na wstępie powiedziała mi, że ma dosyć pracy w cateringach i patrzenie na to, jakie jedzenie podawane jest ludziom. Firma NaturChef powstała z potrzeby serca dawania klientom najlepszego produktu w postaci świeżych, urozmaiconych, smacznych całodziennych zestawów posiłków.
To zespół ludzi z pasją, którzy chcą poprawić sytuację na polskim rynku cateringów dietetycznych. Ja osobiście nie lubię tej nazwy, wolałabym po prostu zdrowy catering, ale wiadomo, że trzeba iść z duchem czasu i dbać również o stronę marketingową działalności. Jesteśmy na rynku dość krótko, ale widzimy duże perspektywy rozwoju.
Ja w firmie zajmuję się przede wszystkim bilansowaniem posiłków. Pierwszy raz tak blisko współpracuję z kucharzem.
Współpraca między dietetykami a przemysłem – czy to się już faktycznie dzieje?
Zdecydowanie to już się dzieje. Powstaje wiele produktów prozdrowotnych, które z czystym sumieniem mogą być polecane przez dietetyków, konsumentom. Mam nadzieję, że ta współpraca będzie dobrze się rozwijać. Jednak muszą tego chcieć obie strony.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.