Za nami pierwszy tydzień "odmrożonej gastronomii". O funkcjonowaniu Syreniego Śpiewu w nowej rzeczywistości, gastronomii i oczekiwaniach gości wobec restauratorów rozmawiamy z Norbertem Redkie, CEO & non-executive Head Chef Grupy Warszawa.
Horecatrends.pl: 18 maja została „odmrożona gastronomia”. Jak wyglądały Wasze przygotowania do otwarcia Syreniego Śpiewu po 9 tygodniach, analizując przy tym wytyczne ze strony rządu?
Norbert Redkie, Grupa Warszawa: Ruszyliśmy pełną parą 18 maja. Nowe menu dla nowej normalności. Nowa oferta, to nie tylko nowe pozycje, ale także nowe bardzo promocyjne oferty. W naszej ofercie każdy znajdzie wybór "na swoją kieszeń". Poszerzyliśmy obszar dostaw, a także mamy już własną platformę do zamawiania dań na dostawę. Oprócz tego dezynfekcja rąk na wejściu, odległości i niestety... ogólne napięcie. To nie sprzyja rozluźnieniu i tworzeniu pozytywnych wspomnień, w czym jesteśmy najlepsi. Przygotowujemy się również do ponownego otwarcia Warszawa Powiśle. Praca wre i mamy nadzieję, że już za 2 miesiące będziemy mogli tam przywitać naszych Gości.
Jak według Ciebie będzie wyglądać gastronomiczny świat po 18 maja?
Powoli wszyscy budzimy się do życia, jednak nie wiadomo, jak będą wyglądać letnie miesiące. Jak goście będą chcieli spędzać czas. Wszystko jest jedną wielką niewiadomą.
Czy ludzie są gotowi pod kątem mentalnym i finansowym na wyjście do restauracji? Jakie Twoim zdaniem są nastroje, nastawienia i oczekiwania konsumentów wobec gastronomii?
Finansowo w dużych aglomeracjach są gotowi, chociaż to chwilowe. Kryzys spowodowany zwolnieniami jeszcze nie nadszedł, ale czeka nas bardzo trudny czas. Mentalnie to gorzej, ludzie po prostu boją się. Nic w tym dziwnego, pandemia jeszcze nie skończyła się. Rząd zapowiada powrót na jesień. Ludzie wciąż boją się wydawać pieniądze, a także nie wychodzą jeszcze tak tłumnie z domów.
Świat nadal jest zarażony i jeszcze długo będzie. Pozostaje nam przystosować się i przyzwyczaić do nowej normalności. Trzeba będzie ponownie włożyć ogrom pracy, by nauczyć ludzi wychodzić do restauracji "po prostu", a nie tylko z wielkich okazji.
Czy restauracje są w stanie odrobić starty spowodowane zawieszeniem działalności? Ile ewentualnie potrzebują na to czasu?
Nie ma takiej możliwości, żebyśmy odrobili straty przez najbliższy rok czy dwa. Za nami jest całkowite zatrzymanie. Odgórny zakaz, który nadal trwa. My posiadamy lokale jak Syreni Śpiew Koneser, który przed wirusem przyjmował tysiące gości tylko w weekendy, nie licząc normalnej działalności w tygodniu. Mamy ogromne starty, a nasza płynność finansowa jest w ruinie. Nasza struktura prawna powoduje, że nie przysługują nam prawie żadne środki z tarczy antykryzysowej, więc jesteśmy pozostawieni sami sobie. Podobnie jak większość średniej wielkości firm gastronomicznych w tym kraju. Jedyne na co możemy liczyć, to na ciężką pracę, zaciśnięcie pasa i przetrwanie najbliższych lat.
Dziękuję za rozmowę.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.