Paulina i Andrzej Piliszkowie, właściciele stołecznej restauracji PAM PAM, w rozmowie z nami ocenili m.in. obecną sytuację na rynku pracy w gastronomii: Utrzymanie ludzi w gastronomii będzie wymagało większych stawek - twierdzą.
Pandemia koronawirusa mocno namieszała na rynku pracy, a szczególnie w gastronomii.
- Mnóstwo osób odeszło z gastronomii i już nie wróciło. Ludzie zobaczyli, jak wygląda praca w innych branżach, spodobały im się stałe godziny pracy, wolne weekendy i wieczory. Dodatkowo, wcześniej sporo osób w gastronomii było zatrudnionych na umowach śmieciowych, a kiedy dostali umowę o pracę w innym zawodzie, nie chcą wracać do restauracji. Poza tym przyszłość tego sektora przez pandemię ciągle pozostaje niepewna - Andrzej Piliszek, właściciel stołecznej restauracji PAM PAM.
- Utrzymanie ludzi w gastronomii będzie wymagało większych stawek. U nas w restauracji już podnieśliśmy pracownikom pensje, chociażby ze względu na rosnącą inflację i to, co się dzieje dookoła - dodaje.
Pandemia mocno dotknęła gastronomię, zwłaszcza restauracje fine diningowe.
- Koronawirus bardzo zmienił gastronomię – praktycznie zniszczył restauracje fine diningowe, z których większość wciąż się nie otworzyła. Ciągle kilkadziesiąt procent ludzi pozostaje na pracy zdalnej. Osoby, które wcześniej spotykały się na mieście z klientami, nie wróciły jeszcze do tego, a przez to brakuje ich na lunchach w restauracjach. Dodatkowo, u nas wcześniej blisko 50 proc. gości to byli turyści zagraniczni, których obecnie również nie ma w Warszawie - analizuje Andrzej Piliszek.
Czytaj więcej w strefie premium: Rodzinny biznes w gastronomii. Czy to możliwe? (wywiad)
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.