Opłata za dwie łyżeczki do deseru albo przekrojenie kanapki - kolejne wpisy w mediach społecznościowych podbijają sieć. Włoskie media zaczęły już pisać o "szalonych podatkach" za usługi, które zawsze były postrzegane w restauracjach jako część serwisu - pisze polsatnews.pl.
Podanie dwóch łyżek do deseru kosztowało klientów restauracji w małej piemonckiej miejscowości Alba 1,5 euro (6,7 zł). Cena samego cremu brulee, który zamówili to 5 euro (ok. 22,25 zł).
"Il Messaggero" podaje, że "brzmi to absurdalnie, ale te dodatkowe koszty są prawnie poprawne, jeśli zostały zawarte w menu". Prasa na takie praktyki we włoskich restauracjach określiła mianem "szalonych podatków".
W większości włoskich restauracji pobierana jest dodatkowa opłata za obsługę, tzw. "coperto", które wynosi średnio od 2 do 5 euro na osobę.
Kilka dni temu głośno było o włoskiej restauracji nad Lago di Como, która doliczyła klientowi do rachunku opłatę za przekrojenie kanapki. Zdegustowany gość baru opublikował zdjęcie paragonu w serwisie TripAdvisor.
Inna kuriozalna opłata odnotowana została w tawernie Finalborgo w miejscowości Finale Ligure w gminie Savona. Tam za poproszenie o dodatkowy talerz dla 3-letniej dziewczynki, klienci musieli dodatkowo zapłacić 2 euro.
Więcej na polsatnews.pl.
Nie przegap najważniejszych wiadomości