Dla Śląskiej Prohibicji, popularnej restauracji na katowickim Nikiszowcu ostatnie lata były czasem wielu wyzwań. Jakie decyzje pozwoliły im przetrwać? Co się zmieniło i na co będzie trzeba zwrócić baczniej uwagę w dobie kryzysu? Jak z perspektywy kilku tygodni nowego roku i ostatnich wydarzeń oceniają swoje szanse na dalszy rozwój? Na te pytania odpowiada Aleksandra Mucha, dyrektorka restauracji.
W grudniu 2022 r. Śląska Prohibicja świętowała swoje 5. urodziny. Był to idealny moment na podsumowanie dotychczasowych wysiłków. Czy zarządzającym popularną restauracją zrealizować wszystkie cele?
- Przede wszystkim postawiliśmy na walkę z kryzysem. Restauracja jest obecna na rynku od 5 lat i nie bez przyczyny stała się miejscem rozpoznawalnym nie tylko na Śląsku, ale i w całej Polsce. Nasze wiara w produkt, doświadczenie i profesjonalne podejście do obsługi zawsze są stawiane na pierwszym miejscu. To w głównej mierze pozwoliło nam uzyskać taką stabilną pozycję - mówi Aleksandra Mucha, dyrektorka restauracji.
Przyznaje, że z przyjemnością czyta komentarze, w których goście Śląskiej Prohibicji piszą, że restauracja stanowi obowiązkowe miejsce do odwiedzin podczas wizyty w Katowicach, zachęcając tym samym pozostałych do przyjazdu do Nikiszowca.
- To nam schlebia i nas uskrzydla. Staż restauracji zobowiązuje nasz zespół do oferowania usług na najwyższym poziomie. Wiele się przez ten okres nauczyliśmy. Zdarzało nam się sparzyć, ale zawsze wychodziliśmy naprzeciw wyzwaniom. Udało nam się zrealizować wiele projektów, z których jesteśmy niezwykle dumni. Naszym głównym celem było nieprzerwane działanie, a sposoby jak to zrobić na przestrzeni lat naszej działalności były różne, nie sposób wymienić wszystkich - przyznaje Aleksandra Mucha.
Dyrektora restauracji wskazuje, że w 2022 roku w porównaniu do roku poprzedniego Śląska Prohibicja mogła normalnie funkcjonować praktycznie przez 12 miesięcy. Przypomina, że w 2021 roku do końca maja, uniemożliwiona była obsługa Gości wewnątrz restauracji, a w kolejnych miesiącach obowiązywały limity o zróżnicowanym rygorze.
- Oczywiście, że w minionym roku Gości było więcej, co nas bardzo cieszy. Czy inflacja i wzrost cen w całej branży gastro wpłynęły na ilość wizyt? Rosnące ceny produktów spożywczych, a także szybujące w górę ceny energii elektrycznej oraz gazu nas także zmusiły do podniesienia cen. Robimy to jednak adekwatnie do rosnących kosztów i zdaje się, że nasi Goście to rozumieją, dlatego są cały czas obecni - mówi Aleksandra Mucha.
I dodaje: - Głównie stawiamy na aktywną sprzedaż, szkolimy kelnerów ze znajomości produktów i dbamy o to, aby nasza oferta była bogata i atrakcyjna, głównie po to, by Goście mieli ochotę spędzić u nas dłuższy czas, nie tylko ciesząc się daniami, od przystawki do deseru, ale również popijając doskonałe, wina czy koktajle.
Aleksandra Mucha potwierdza, że Śląskiej Prohibicji nie często przychodzi szukać nowych pracowników.
- Zawsze w okresie letnim szukamy dodatkowych rąk do pracy na sezon ogródkowy, jednak nasz podstawowy zespół to stała ekipa. Oczywiście zdarza się, że ktoś postanawia zmienić pracę, np. niedawno pożegnaliśmy kucharza Mateusza, którego celem jest dalszy rozwój i po roku wspólnej pracy wyrusza do stolicy. Nowa twarz w zespole to też świeża energia i nowe pomysły, więc zmiana pracownika to nie tylko minusy. Jednak bardzo cieszymy się, że większość naszych pracowników jest z nami od lat, odpowiada im miejsce, zasady pracy, warunki jakie oferujemy i atmosfera jaką wspólnie tworzymy - stwierdza dyrektorka restauracji.
Aby restauracja mogła sprawnie działać potrzebne są dobre produkty. Jednak od kilku miesięcy słyszy się o utrudnionej dostępności do nich. Czy Śląską Prohibicję również dotknął ten problem?
- Nie odczuliśmy większych problemów z dostępnością produktów niż te, które zdarzały się już wcześniej. Współpracujemy z wieloma dostawcami, z większością z nich już od wielu lat, zatem możemy na nich liczyć. Oczywiście słyszeliśmy o brakach poszczególnych produktów, o których głośno było w mediach, jednak w naszym odczuciu był to jedynie sztuczny szum negatywnie odbijający się na cenach - zwraca uwagę Aleksandra Mucha i dodaje: - Odczuwalna w ubiegłym roku, ale i nadal jest przede wszystkim niestabilność cenowa. Praktycznie większość długoterminowych, stabilnych cenników przestała funkcjonować. Ceny niektórych dóbr zmieniają się z dnia na dzień. Niektóre w sposób dla nas zaskakujący o nawet kilkadziesiąt procent, bez żadnej logiki.
Popularne, działające wiele lat lokale się zamykają. Czy restauracja na Nikiszowcu ma jakiś „cudowny” przepis, receptę na pokonywanie barier?
- Naszą receptą jest utrzymywanie niezmiennego poziomu usług. Nie pozwalamy sobie na gorszą jakość produktu, nie tracimy chęci do nauki, nie rezygnujemy z rozbudowanego zespołu, nie zmieniamy naszych standardów. Zamiast się zatrzymywać i jedynie szukać oszczędności, prężnie działamy, myślimy o nowych ofertach - jak np. nasze desery pączkowe. Odpowiadamy na potrzeby naszych Gości wprowadzając do karty tak wyjątkowe produkty jak steki Tomahawk czy kawior 6- gwiazdkowy - mówi dyrektorka restauracji na Nikiszowcu.
Czytaj też Śląska Prohibicja znów zaskakuje na Tłusty Czwartek. Te pączki robią wrażenie!
Śląska Prohibicja inwestuje też w poszerzanie wiedzy swojego zespołu.
- Utrzymujemy bardzo wysoki poziom przez cały ten czas. Nasi Goście niezmiennie zakochani są w śląskiej kuchni, ale nie tylko. W 2022 roku sprzedaliśmy ponad 24 tysiące „Śląskich klasyków”, czyli rolad, co oznacza ponad 200 tysięcy przygotowanych klusek! Ugotowaliśmy dla naszych Gości ponad 5 tysięcy litrów tradycyjnego żuru. Samego mięsa na steki przeszło przez ręce naszych kucharzy ponad tysiąc kilogramów. Nie zawodzi również nasza cukiernia. Wśród deserów jak zwykle królowała beza Pavlova, która w każdym wydaniu podbija kubki smakowe. Prawie 8 tysięcy wydanych bez, to prawie 40% całej sprzedaży deserów. To był trudny, ale satysfakcjonujący rok - podsumowuje Aleksandra Mucha, dyrektorka restauracji.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.