Sieć franczyzowa Sushi Kushi na początku roku wprowadziła możliwość zakupu franczyzy gastronomicznej w formie combo (Sushi Kushi + nowy koncept Ramen Shop). Blisko połowa nowych umów w 2022 roku to właśnie podwójne inwestycje.
W nowym roku sieć Sushi Kushi podpisała dziewięć nowych umów.
- Widzimy tendencję do inwestycji przez ludzi, którzy szukają pomysłów na lokowanie swoich środków w tych trudnych czasach - mówi Radosław Szwugier, szef rozwoju franczyzy sieci Sushi Kushi. Pozyskiwanie nowych klientów dla sieci jest teraz dużo bardziej owocne również ze względu na fakt, że sushi oraz (w szczególności) ramen cieszą się ogromną popularnością.
- Nasi inwestorzy, którzy do tej pory nie byli powiązani z gastronomią, ale chcą ulokować swoje pieniądze właśnie w taki sposób, nie boją się stawiać na kuchnię japońską, która w Polsce jest bardzo popularna – dodaje Szwugier.
Pierwszy kwartał roku sieć poświęciła na podnoszenie standardów.
- Poszerzyliśmy skład zespołu, aby polepszyć jakość i lepszą obsługę dla przyszłych inwestorów, zapewnić obsługę marketingową poszczególnych restauratorów oraz opiekę nad klientem franczyzowym, co jest dla nas niezmiernie ważne - podkreśla Andrzej Pelc-Gonera, właściciel sieci.
Andrzej Pelc-Gonera, właściciel sieci Sushi Kushi oraz Ramen Shop by Sushi Kushi.
Marka franczyzowa Sushi Kushi postawiła na podnoszenie kwalifikacji swoich pracowników. Franczyzobiorcy sieci cyklicznie biorą udział w szkoleniach nie tylko z zakresu podnoszenia świadczonych usług, ale także zwiększania świadomości marki poprzez aktywne wdrażanie marketingowych rozwiązań. Ale nie tylko marketingowych. Sushi Kushi jako sieć dbająca o ekologię i sprawny system delivery stawia na redukcję aut i planuje zakup skuterów elektrycznych. Bezpośrednio przekłada się to na oszczędność czasu dojazdu oraz opłat za paliwo.
- Chcemy minimalizować koszty a maksymalizować zyski, po przeliczeniu zwiększonych kosztów, np. tych za paliwo, energię czy gaz, podkręcamy szybkość przechodzenia na coraz to bardziej ekologiczne rozwiązania. Przypominając, że w zeszłym roku każdy nasz dostawca średnio robił 100 km dziennie, a w sieci jest ich około 60, co równa się... 6 500 km rocznie x 60 kierowców, to w skali roku przejeżdżamy 2 190 000 km - co daje nam prawie podróż 3 x na księżyc i z powrotem. Przesiadka z auta na e-skuter naprawdę zrobi różnice i nam i środowisku – wspomina Szwugier.
- Cały czas słuchamy potrzeb naszych klientów, dlatego menu, które obecnie można znaleźć w lokalach dostosowane jest pod ich preferencje. Postawiliśmy na zestawy, które cieszyły się największą popularnością - podkreśla Radosław Szwugier. Sieć zadbała także o wprowadzenie zmian w języku ukraińskim, aby ułatwić organizację tego typu usług dla Ukraińców przyjeżdżających do Polski w związku z wojną.
- Zwiększyliśmy także liczbę miejsc pracy, co pozwala na pozyskanie jej dla obywateli Ukrainy – dodaje Szwugier.
A zapotrzebowanie na nowych pracowników rośnie w górę, mimo że klient biznesowy nie wrócił na rynek tyle, jak można było spodziewać się po luzowaniu obostrzeń przez rząd.
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, ponieważ dzięki temu postawiliśmy na rozwój sieci przede wszystkim dla klienta indywidualnego, co w zwiększającej się porównawczo wynikach sprzedaży z danych miesięcy rok temu i w tym roku zdecydowanie nam się opłaciło - podsumowuje Pelc-Gonera.
Nie przegap najważniejszych wiadomości