Sushi w Polsce znalazło swoje miejsce i odbiorców. My próbujmy trochę bardziej przekazać to sushi, ciężko powiedzieć japońskie, ale bardziej zachodnie – powiedział Dawid Uszyński, szef kuchni w stołecznych: Japonce i Japonkach.
Sushi w pandemii obok pizzy było najczęściej zamawianym daniem. Czy możemy zatem stwierdzić, że sushi stało się polską potrawą narodową?
Sushi tak naprawdę już od dawna jest polską potrawą narodową. Wskazuje na to między innymi liczba lokali z sushi w Warszawie. A szczególnie w czasie pandemii sushi było łatwiejsze w przygotowaniu i dostarczeniu.
Japonka miała w pierwszej kolejności być Koreanką i bazować na kuchni koreańskiej. Jak to się stało, że postawiliście ostatecznie na kuchnię japońską?
Na samym początku ten projekt miał być prowadzony przez kogoś innego. Po tym, jak poznaliśmy się z właścicielką, zmieniliśmy zdanie i postanowiliśmy otworzyć japońską restaurację, gdzie czuję się jak ryba w wodzie.
Wspomniałeś o dużej liczbie restauracji z sushi w Warszawie. Jak można wyróżnić się na tym dosyć już nasyconym rynku?
Sushi w Polsce, polskie sushi, znalazło swoją formę i odbiorców. My próbujmy trochę bardziej przekazać to sushi, ciężko powiedzieć japońskie, ale bardziej zachodnie, gdzie jest mniej cukru w ryżu, jest bardziej kwaśne, a ryby są bardziej zróżnicowane, bo w tej chwili jednak wszędzie króluje łosoś. Jednym aspektem jest tuńczyk błękitnopłetwy z farmy w Hiszpanii, który nas wyróżnia. Stawiamy na ciągłe ulepszanie produktu.
Stawiacie także na duży import sake. Skąd taki pomysł?
Tak, oczywiście sushi idzie w parze z sake. Do tej pory sake było kojarzone jako ciepły napój z dziwnego flakonika. A sake to duży rynek i bardzo duża sfera, w której można się rozwijać. Szczególnie premium sake, które głównie pije się na zimno i jest nowym produktem w Polsce. Staramy się je propagować, żeby szło w parze razem z sushi i sashimi w naszej restauracji.
Dziękuję za rozmowę.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.