Nie można zmusić do okazania certyfikatu, ale niektórzy uzależniają od tego wstęp np. do baru i kina - pisze we wtorek "Rzeczpospolita".
Gazeta zauważa, że "rośnie liczba klientów niezadowolonych z ich traktowania przez przedsiębiorców: restauratorów, hotelarzy, właścicieli kin, parków wodnych czy teatrów". "A wszystko to przez niejasne covidowe prawo. Powoduje ono spory chaos. Od 15 grudnia w gastronomii, hotelach, w instytucjach kultury oraz w obiektach sportowych obowiązuje limit 30 proc. gości. Jego zwiększenie jest możliwe tylko i wyłącznie dla osób zaszczepionych, zweryfikowanych przez przedsiębiorcę. Problem w tym, że ową weryfikację zapisano w art. 26a covidowego rozporządzenia. Prawnicy twierdzą, że powinna się znaleźć w ustawie" - zaznacza.
Jak liczyć gości do limitu? Obostrzenia w gastronomii i hotelach
Jakie obostrzenia obowiązują obecnie w Polsce. Lista ograniczeń
Skąd pobrać paszport covidowy? Może się przydać w restauracjach
Według dziennika, "organizator nie ma dziś podstawy prawnej do żądania składania takich oświadczeń przez osoby fizyczne". "Nie zezwalają na to przepisy rozporządzenia RODO oraz stanowisko prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych w tej sprawie. W tym sensie, że nie można nikogo zmusić do złożenia takiego oświadczenia, nadal jest dobrowolne" - uważa Piotr Pałka, radca prawny.
Jak informuje gazeta, "niektórzy bardziej niż do prawa odwołują się do rozsądku". "Adwokat Rafał Kania z Kancelarii SENDERO Tax & Legal jest zdania, że w czasie pandemii sytuacja jest wyjątkowa i niemożność pójścia do kina czy restauracji nie jest tak istotna, żeby nie można było takich regulacji zawrzeć w rozporządzeniu. Zastanawia się jednak, dlaczego rząd nie przygotował ustawy, która dawałaby precyzyjne uprawnienia do sprawdzania certyfikatów" - czytamy.
"Ja nie mam z tym większego problemu. W każdym miejscu, w którym jestem pytany o dokument, po prostu go pokazuję. Dla mnie nie jest to zamach na wolność, tylko daleko idące czepialstwo - mówi "Rz" Kania.