- Picie i ćpanie jest powszechne. Robią to wszyscy: kelnerzy, kucharze, barmani. Ludzie przychodzą naćpani albo na zjeździe. Sama to robiłam - mówi Amelia. Łódzka Wyborcza.pl pisze o problemach z alkoholem i narkotykami wśród pracowników gastronomii.
Amelia wylicza dziennikarzowi Wyborcza Łódź: praca w ogromnym stresie po kilkanaście godzin dziennie, niegrzeczni klienci, krótkie przerwy i brak czasu na posiłków.
- Zapominasz o swoich potrzebach - że chce ci się pić, siku, że jesteś głodna. Zimny obiad czeka przez kilka godzin za barem... O ile ktoś ci go nie zje. Papierosa wypalasz na trzy machy. W środku nocy ci się przypomina, że nic nie jadłaś, więc zapełniasz żołądek alkoholem - mówi 27-letnia kelnerka.
Anna, menadżerka z dziesięcioletnim stażem wskazuje, że w teorii po 12 godzinach zmiany pracownik powinien mieć dzień wolnego. W praktyce kelnerzy czy kucharze pracują po pięć czy sześć dni pod rząd. W najbardziej wymagających miesiącach, jak grudzień (bo wigilie firmowe) i maj (komunie) - sama miała przepracowanych 300 godzin.
37-letni Kamil, który gotuje w prestiżowej restauracji z kuchnią włoską przyznaje, że gastro jest niszczące, ale uzależnia.
- Można zarobić niezłe pieniądze, a jednocześnie jest jakieś poczucie bezpieczeństwa w tym całym bagnie. Można przyjść na kacu do roboty i nikt cię nie podkabluje. Wypijesz piwko i nic się nie stanie. To jest bardzo wygodne. Gdzie indziej byłoby to możliwe? - pyta Kamil w rozmowie z GW.
Więcej w "Krew się lała, a ja się uśmiechałam". Pijani kucharze i naćpane kelnerki? Tak się pracuje w gastronomii
Nie przegap najważniejszych wiadomości