- Można powiedzieć, że po chwilowym okresie obaw i zamieszania na rynku obecna sytuacja napawa ostrożnym optymizmem - mówi nam Marek Uszyński, dyrektor operacyjny Stalgast.
Stalgast wspiera gastronomię od kuchni, dlatego chciałam zapytać w kontekście tego, co się dzieje na rynku od trzech lat - jak to wpływa na Państwa strategię i na Państwa kontakty z klientami.
Marek Uszyński: Ma to bardzo silny związek: po dwóch latach pandemii zeszły rok wydawał się być rokiem „odbicia”, nadziei, wchodziliśmy w ten rok z ogromnymi nadziejami powrotu i rozwoju gastronomii i pierwsze miesiące zeszłego roku rzeczywiście wskazywały na taki trend, natomiast lutowe wydarzenia i „czarny łabędź” w postaci wybuchu wojny na Ukrainie spowodowały, że przez większą część roku obserwowaliśmy, jeżeli nie wstrzymanie się restauratorów z zakupami, to nawet z obniżkami zakupów i związane z niepewnością, wzrostami kosztów energii, kosztów gazu jak również braku pracowników. Także te wszystkie elementy spowodowały, że przez większość zeszłego roku była ogromna niepewność lub wręcz zmiana trendu na spadkowy, co też wpływało na nasze strategie i decyzje w kontekście tego roku – w którą stronę ten rynek będzie się rozwijał. Zakładaliśmy, że końcówka roku będzie trochę lepsza niż cały rok, i rzeczywiście się potwierdziło. Obawialiśmy się I kwartału tego roku i życie pokazało, że te obawy były niesłuszne – pierwsze miesiące tego roku są bardzo dobre, widzimy nie tylko w Polsce, ale i na innych rynkach europejskich wzrosty sprzedaży, zakupów i wzrosty zainteresowania. Można powiedzieć, że po chwilowym okresie obaw i zamieszania na rynku obecna sytuacja napawa ostrożnym optymizmem.
Czego dzisiaj poszukują i oczekują restauratorzy, hotelarze, czego potrzebuje i na co liczy branża HoReCa?
Przede wszystkim odpowiedzi na wyzwania, przed którymi są postawieni. Wiemy, że jednym z problemów są koszty energii, problemem jest brak wykwalifikowanych pracowników i związane z tym coraz wyższe koszty. Staramy się na to odpowiedzieć w różnych obszarach – szukamy rozwiązań, które będą automatyzowały pracę, mamy rozwiązania, które są drogie jako inwestycja „na wejście”, ale pozwalają w dłuższym okresie zapewnić funkcjonowanie obiektu gastronomicznego, którego podstawowym biznesem jest sprzedaż potraw, które oni przygotują. Narzędziem do tego są produkty, które my dostarczamy. Coraz mniej jest podejścia „tanio i niekoniecznie dobrej jakości”, natomiast coraz więcej jest oczekiwania „jestem w stanie więcej zapłacić jeżeli będę w stanie zautomatyzować mój proces i jeżeli urządzenie posłuży mi dłużej”. Czyli zaczyna się kalkulacja i traktowanie zakupu urządzenia jako inwestycji, uwzględniając koszty z tym związane, również napraw czy zatrudniania ludzi. To samo widzimy również w oświacie – blisko współpracujemy ze szkołami, z przedszkolami, i widzimy coraz większe zainteresowanie i poszukiwanie rozwiązań, które pozwolą zautomatyzować tę pracę. Coraz trudniej o osoby do kuchni w szkołach i przedszkolach i każde rozwiązanie, które pozwala na zautomatyzowanie, ograniczanie liczby zatrudnionych jest bardzo poszukiwane. I tu w ofercie mamy coraz więcej tego typu produktów. Z drugiej strony też staramy się zbudować ofertę w ten sposób, żeby zaadresować różne potrzeby naszych klientów. Są obiekty gastronomiczne, które szukają prostych, tanich rozwiązań, ale spełniających profesjonalne wymagania, oczekiwania i normy higieniczne, i są tacy, którzy poszukują bardziej wyrafinowanych rozwiązań.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.