Ruch w hotelach powraca, a tylko dlatego, że zauważyliśmy w czasie pandemii, czy po pandemii, jak potrzebne są nam relacje, jak nie możemy się izolować. Ludzie potrzebują bezpośredniego spotkania, emocji, a hotele są do tego świetnym miejscem - powiedział Władysław Grochowski, prezes Grupy Arche.
Ostatnie lata nie były łatwe dla branży hotelarskiej. Jak takie czynniki jak pandemia, rekordowa inflacja czy wojna w Ukrainie wpłynęły na obecną sytuację na rynku hoteli w Polsce?
Oczywiście pozytywnie, ja potrafię poruszać się w trudnych sytuacjach. Niestety może jest to przykre dla innych, ale tak to jest z nami. Wtedy powstają jakby nowe projekty i nowe pomysły. Jestem osobą dosyć kreatywną i takich staram się też zatrudniać, i czujemy się jak ryba w wodzie.
Czyli możemy powiedzieć, że Grupa Arche przez ostatnie lata wyszła na plus.
Oczywiście, że tak. Zresztą my pozyskujemy pieniądze od inwestorów. Oczywiście jak pożyczamy z banku, to musimy oddać, ale są inwestorzy prywatni, dzięki którym możemy się rozwijać. Oczywiście powinny być zyski i te zyski są, często ponadprzeciętne jak w hotelarstwie, tak że mamy tam określoną stopę zwrotu i to nas mobilizuje.
Ruch w hotelach jest coraz większy, bardziej w hotelach turystycznych, a jak wygląda sytuacja w hotelach miejskich?
I w turystycznych i w biznesowych hotelach ruch powraca, a tylko dlatego, że zauważyliśmy w czasie pandemii, czy po pandemii, jak potrzebne są nam relacje, jak nie możemy się izolować. Ludzie potrzebują bezpośredniego spotkania, emocji, a hotele są do tego świetnym miejscem, zwłaszcza, że my proponujemy dużo szerszy zakres niż tylko noclegi i jedzenie. Mamy wiele usług towarzyszących, kulturalnych, księgarnie, animatorów społeczności. Mocno wchodzimy w lokalne środowisko i zapraszamy, tak że mamy dobry czas. To są nasze czasy.
Mówiąc o dobrych czasach, jakie są dalsze plany związane z Grupą Arche?
W tej chwili prowadzimy 4 duże inwestycje. Od jakiegoś czasu już nie kupujemy nowych terenów niezainwestowanych, tylko to są rewitalizacje obiektów zabytkowych, a przygotowujemy pakiet 10 sztuk. Wszystkie mamy praktycznie kupione, niektóre mamy umowy przedwstępne, tak że dużo tego. A powiem dlaczego? Procedury są tak trudne przeprowadzenia tego i to jest wielokrotnie trudniejsze czy dłuższe na lata, niż znalezienie finansowania i wybudowanie. Dlatego chcę jakby pewną siłą, czy jakby skalą przełamać tę biurokrację, tę niemożliwość.
Przykładowo, jak wybuchła wojna w Ukrainie, my 6 domów dla uchodźców utworzyliśmy. Przystosowanie pustostanu, który stał kilkanaście lat nieużytkowany, średnio zajęło nam kilkanaście dni. Wszystko, pożarowo i to potrafiliśmy zrobić, wyposażyć sanitarnie, stworzyć dobre warunki, łazienki i kuchnie, czyli jest to możliwe. A tutaj biurokracja i procedury strasznie nam przeszkadzają i chcę pewną presję na to niemożność, na to, że jednak w pewnych określonych sytuacjach potrafimy się odnaleźć.
Zatem co powinno się stać, żeby panu było prościej pracować, inwestować i rozbudować kolejne hotele?
Jesteśmy w takim miejscu, że nie mamy innego wyjścia. Jesteśmy polską marką. Mamy inwestorów. Potrafimy pozyskiwać pieniądze i dobrze tym zarządzać, ale to są lata doświadczeń i to nas bardzo cieszy. Zatrudniamy już zresztą 1700 pracowników.
Myślę, że turystyka w Polsce też się mocno rozwinie, bo my wyjeżdżaliśmy i wywoziliśmy pieniądze poza Polskę, ale nie trzeba będzie już gdzieś latać po świecie i zanieczyszczać środowiska spalinami, tylko być tu blisko, bo tutaj też są te emocje, których potrzebujemy. Dlatego nie widzę innej możliwości. To jest nisza. Usługi u nas są jeszcze jakby na takim poziomie dopiero początkowym. Za dużo wyprodukowaliśmy sobie rzeczy i w tym się pogubiliśmy czasami, po co nam to. A możemy się spotkać i porozmawiać, przeżyć emocje, więc jest to branża bardzo mocno rozwojowa, szczególnie taka, którą myśmy znaleźli.
Dziękuję za rozmowę.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.