Rząd kontynuuje politykę prorozwojową - ocenił Mariusz Andrzejewski, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, komentując projekt budżetu na 2024 r. Według niego wydatki na programy społeczne spowodują "mikroinwestycje w gospodarstwa domowe", a to pozytywnie przełoży się na gospodarkę.
Rząd w czwartek przyjął projekt ustawy budżetowej na 2024 r. Resort finansów prognozuje w projekcie, że w przyszłym roku dochody budżetu państwa wyniosą 683,6 mld zł, limit wydatków budżetu państwa ustalono na poziomie 848,3 mld zł i deficyt w wysokości nie większej niż 164,8 mld zł.
W ocenie Mariusza Andrzejewskiego, profesora z katedry rachunkowości finansowej krakowskiego Uniwersytetu Ekonomicznego, rząd kontynuuje politykę prorozwojową.
"Rząd nie zatrzymuje się w rozwojowej polityce gospodarczej i odważnie zwiększa deficyt (...) co wpłynie też na wzrost zadłużenia Polski; ale uwaga, mamy piękne zapasy, dlatego, że polskie zadłużenie w stosunki do PKB to dzisiaj tyko 48 proc." - zwrócił uwagę Andrzejewski. Dodał, że górna granica w Unii Europejskiej to 60 proc., która nie przez wszystkie kraje wspólnoty jest przestrzegana.
"My to zadłużenie zwiększymy do 54 proc. i dalej będzie bezpieczne. Niemcy mają 67 proc., Francja ma 112 proc." - wskazał Andrzejewski.
Jego zdaniem przyszły rok będzie "decydujący", jeśli chodzi o wyjście ze spowolnienia gospodarczego. Andrzejewski podkreślił, że wydatki na programy społeczne, które rząd podtrzymuje w projekcie budżetu, lub je zwiększa, spowodują "mikroinwestycje w gospodarstwa domowe", będące - jak to określił "pasem transmisyjnym pieniądza, który zostanie przełożony na gospodarkę".
Dodał także, że rząd w projekcie budżetu nadal uwzględnia istotne wydatki na przemysł obronny. "Rozwój przemysłu zbrojeniowego spowoduje, że zaczniemy na nim zarabiać" - zauważył Andrzejewski. "Trzeba odważnie dokończyć inwestycje w przemysł zbrojeniowy" - dodał.
Według niego jednak, to "budżet bezpieczeństwa przede wszystkim ekonomicznego Polaków".
"Podwyżki płacy minimalnej, które zostały uwzględnione w budżecie należy ocenić pozytywnie. Nie powiem, że one są wystarczające, ale są w dobrym czasie zaplanowane, a jak w przyszłym roku będzie lepsza sytuacja (...), tylko ten komponent zostanie nam do poprawy w budżecie, czyli jeszcze większe podwyżki w budżetówce" - stwierdził ekonomista.
Andrzejewski ocenił, że budżet "bardzo ładnie się finansuje: wpływy i wydatki". "Rząd zaplanował wzrost gospodarczy na poziomie 3 proc., to jest umiarkowany, sensowny wzrost, a bezrobocie jest dalej na niskim poziomie. To są dobre parametry dla polskiej gospodarki, realne, prorozwojowe" - zaznaczył Andrzejewski.
Jego zdaniem wydatki prospołeczne "nie nakręcą inflacji". "Już dzisiaj widzimy, że Polacy przestali wydawać i nie kupują wszystkiego za każdą cenę. To jest nawet teraz potrzebne, żeby pieniądze przekierować z powrotem do gospodarstw domowych" - stwierdził. Przyznał, że to jest "odważny budżet, zabezpieczający ekonomicznie Polaków w przyszłym roku". Zaznaczył, że będzie dalej sprzyjał rozwoju klasy średniej.
"Teraz być może do tych działań, do tego planu budżetu dorzuci się Rada Polityki Pieniężnej (RPP), którą namawiałbym do tego, żeby zaczęła obniżać stopy procentowe. Te dwa stymulanty gospodarki, czyli prospołeczna polityka rządu, która wprowadza pieniądze do tych najmniej uposażonych i pokazanie gospodarce trendu spadkowego stóp procentowych, spowodują, że przemysł też będzie optymistycznie patrzył na możliwości rozwoju i gospodarka zacznie się rozwijać" - wskazał Andrzejewski.
Nie przegap najważniejszych wiadomości