Najpierw do uderzeń w cele na terytorium Rosji przyzwyczają się Ukraińcy, potem zagraniczni partnerzy, a na końcu Rosjanie - napisał w poniedziałek portal Unian cytując politologa Serhija Nazarenkę.
"Jaki jest sens ataków na terytorium Rosji? (...) Chodzi o wzmacnianie częstotliwości (takich wydarzeń). Ukraińcy są już przyzwyczajeni do tego, że w Moskwie regularnie coś wybucha, tak jak wczoraj w Moscow-Сity (kompleks biurowców w centrum Moskwy, jeden z symboli stolicy Rosji - PAP)".
Nazarenko przypomina, że po pierwszych uderzeniach na znaczące obiekty rosyjskie (np. Most Krymski) panowało niedowierzanie i radość, podobnie było po drugim ataku sił ukraińskich na ten obiekt.
"O atakach na wieże w kompleksie biurowym w centrum Moskwy zapomniano już tego samego ranka. I to jest dobry trend. Najpierw Ukraińcy przyzwyczają się do wojny na terytorium Rosji, potem przyzwyczają się do niej zagraniczni partnerzy, a potem na końcu Rosjanie" - pisze politolog i zaznacza, że takie uderzenia oczywiście nie stworzą przewagi militarnej, lecz przyzwyczają zachodnich sojuszników do tego, że codzienne atakowanie celów na terenie Rosji jest normalne. "Wojna to gra, w którą gra dwóch graczy" - konkluduje.
"Dlatego takie kroki logicznie doprowadzą do tego, że dostarczenie Ukrainie broni rakietowej dalekiego zasięgu oraz myśliwców F-16 nie będzie czymś nadzwyczajnym, ale będzie po prostu kolejnym logicznym krokiem. Kruszmy tę skałę!" - napisał Nazarenko, który jest politologiem i analitykiem w założonej przez siebie Grupie Analitycznej Lewiafan.
Siły ukraińskie coraz częściej atakują infrastrukturę w Rosji oraz na terytoriach okupowanych. W sobotę przy pomocy pocisków manewrujących Storm Shadow Ukraińcy wyłączyli z ruchu most kolejowy łączący okupowany Krym z również okupowanym półwyspem Czonhar, eliminując możliwość dostaw tą drogą.
Nie przegap najważniejszych wiadomości