Łączenie biznesów nie jest korzystne: z jednej strony zawężamy zbyt mocno grono klientów, a jeden biznes "psuje" drugi - mówi Horecatrends.pl Maciej Szwajkowski, który prowadził kawiarnię dla rowerzystów w Warszawie.
Horecatrends: Osoby prowadzące lokal gastronomiczny lub chcące otworzyć taką działalność szukają sposobów na poszerzenie swojej działalności np. o delikatesy, ale i zupełnie inne branże np. kwiaciarnię czy serwis komputerowy. Pan prowadził kawiarnię dla rowerzystów. W dyskusji na temat łączenia biznesów odradził pan tę drogę, wskazując, że lepiej się specjalizować, że piec kilka pieczeni na jednym ogniu.
Maciej Szwajkowski*: W 2012 wraz z moim ówczesnym wspólnikiem zdecydowaliśmy się otworzyć kawiarnię dla rowerzystów. Pomysł od początku zakładał połączenie kawiarni - jako głównej działalności - ze sklepikiem z częściami i drobnym serwisem rowerowym jako wartości dodanej. Koncept wydawał się dobry, bo moda na rowery była coraz większa, Masa Krytyczna walcząca o prawa rowerzystów w Warszawie w szczytowej formie i aktywności, a system rowerów miejskich dopiero w planach.
Co zatem poszło nie tak?
Niestety jako początkujący wówczas w gastronomii popełniliśmy wiele błędów, zarówno na poziomie planowania, jak i realizacji. Sporo założeń w biznesplanie było zbyt optymistycznych. Między innymi zakładaliśmy, że ktoś będzie chciał celowo przyjechać w takie fajne miejsce oraz że rowerzyści są atrakcyjną i bogatą grupą odbiorców. W praktyce okazało się, że lokalizacja ma bardzo duże znaczenie, a rowerzyści nie są aż tak mobilni jak się wydawało, a także nie jest ich wcale tak dużo. Natomiast konkurencja w branży jest ogromna: jest to jeden z najtrudniejszych biznesów i nawet topowe wówczas, sieciowe Coffee Heaven miało kłopoty (wkrótce musiało się ratować przekształceniem w Costa Coffee). Mimo organizacji licznych wydarzeń specjalnie dla rowerzystów, jak spotkania ze znanymi ludźmi z branży, wycieczek rowerowych, ścisłej współpracy z Poland Bike Marathon, lokalu przy samym DDR (drodze dla rowerzystów – przyp. red.), stojaków dla rowerów, atrakcyjnych produktów dla rowerzystów, rowerzyści nie stanowili głównej grupy klientów, a tych pozostałych było za mało, żeby się utrzymać. Z perspektywy czasu doszedłem do wniosku, że tego typu łączenie biznesów nie jest korzystne: z jednej strony zawężamy zbyt mocno grono klientów, a jeden biznes "psuje" drugi.
Dlaczego? Oczami wyobraźni widzę miejskiego rowerzystę, który wpada na kawę do takiego miejsca. Warto podkreślić, że osoby znające się na rowerach, pracujące w serwisach i sklepach rowerowych to pasjonaci - śledzą nowości, zawsze mają coś ciekawego do dodania do naszych pojazdów. W takim lokalu mogłoby nas czekać wiele dobrego…
Dla smakoszy dobrej kawy ważna jest jednak atmosfera lokalu, a leżące na półkach części czy wjazd do środka brudnym rowerem do serwisu tej atmosfery nie poprawia. Z kolei sami rowerzyści wolą specjalistyczne renomowane serwisy, a sama kawa nie przyciągnie ich na tyle, żeby akurat skorzystać z zakupu części w kawiarni. Takie łączenie dwóch biznesów powoduje, że nie trafiamy ani do jednych, ani do drugich klientów, wszystko się rozmywa i zamiast miejsca wydawałoby się dla jednej wybranej grupy mamy miejsce dla nikogo. Jeśli dziś miałbym otwierać tego typu lokal to rowery posłużyłyby tylko do wystroju wnętrza i pewnego klimatu kawiarni tematycznej, ale nie byłoby sprzedaży części, czy serwisu, lokal miałby też dużo większą ofertę jedzenia oraz alkohol i byłby dla wszystkich.
Czy zna pan przykłady łączonych działalności w Polsce lub poza granicami, które okazały się jednak sukcesem?
Trudno powiedzieć, bo czasem coś co wydaje się nam z boku świetnym pomysłem, jednak od środka wcale nie wygląda już tak dobrze. Słyszałem o różnych próbach tego typu jak kawiarnia dla fotografów, czy restauracja dla graczy i ta druga chyba nawet cieszy się znacznym powodzeniem. Podobnie jest z licznymi ostatnio "kocimi" kawiarniami, ale nikt tam raczej nie sprzedaje samych kotów czy karmy dla nich, koty są jedynie atrakcją na miejscu (+wsparcie dla zwierząt). Wiem też, że miejsca typu Bike Coffee istnieją w Polsce i na świecie, ale jednak wciąż formuła bliższa jest samemu klimatowi dla rowerzystów, kawiarni tematycznej czy wręcz mobilnej (jeżdżące rowerowe stoisko z kawą) niż prowadzeniu tam serwisu rowerowego z częściami. I takie pomysły właśnie się sprawdzają - myśl przewodnia, miejsce przyjazne dla danej grupy, jednak dostępne dla wszystkich, a nie na siłę dwa biznesy w jednym.
Czy w pana opinii prowadząc księgarnię, sklep z gadżetami czy kwiatami, sklep rowerowym warto sprzedawać klientom za niewielką opłatą kawę z ekspresu lub częstować nią?
Sam będąc klientem czy to dobrego serwisu samochodowego, czy to renomowanego barbera już przyzwyczaiłem się, że dobra kawa z ekspresu (a czasem też i inne napoje nawet z wysokiej półki) są tam oferowane gratis dla oczekujących klientów i próba zrobienia z tego dodatkowego płatnego biznesu mogłaby nie wypalić. Natomiast poczęstunek jak najbardziej. Z tym, że do jednych miejsc pasuje to bardziej - w księgarni kącik z kawą, gdzie można dłużej posiedzieć i poczytać, do innych mniej - tam gdzie tak naprawdę spieszymy się i niechętnie czekamy dłużej na wykonanie usługi, to ta kawa ma nam to czekanie osłodzić, uatrakcyjnić, a nie być celem samym w sobie.
Dziękujemy za rozmowę.
*Maciej Szwajkowski wraz ze wspólnikiem zamknął kawiarnię dla rowerzystów w grudniu 2012 r. W marcu 2013 r. powołał do życia kolejny biznes - agencję specjalizującą się w działaniach reklamowych w mediach społecznościowych Malamut Media, która z sukcesem działa do dziś.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.