Ewa Nowicka, Alicja Bączyk oraz Martyna Blaut to zawodowe barmanki. W rozmowie z nami opowiedziały o tym, co skłoniło je do pracy w środowisku barmańskim kojarzonym głównie z mężczyznami?
Ewa Nowicka, na co dzień pracuje w stołecznym lokalu Regina Bar. Z gastronomią jest związana od 16. lat, natomiast od 9. lat jest barmanką. Jak sama przyznaje, praca za barem od początku przygody z gastronomią mocno ją pociągała.
– Moja przygoda z barmaństwem nie zaczęła się najprościej na świecie, ponieważ długo starałam się, żeby zostać barmanką. Wcześniej byłam kelnerką i przechodziłam przez wiele różnych etapów pracy w gastronomii, z którą jestem związana 16 lat. Natomiast barmanką jestem od 9. lat. To pokazuje, ile czekałam i walczyłam o swoje marzenie, które w końcu się ziściło – mówi.
Odmienną od Ewy Nowickiej przygodę z barmaństwem rozpoczęła Alicja Bączyk, bar menadżer w krakowskim lokalu Tag. I chociaż Alicja do gastronomii trafiła przypadkowo i zaczynała jako kelnerka, to obecnie zarządza całym zespołem w pracy za barem.
– Nie dostałam się na moje wymarzone studia, na medycynę. Postanowiłam zrobić sobie rok przerwy po maturze i rozpoczęłam pracę w barze w Poznaniu jako kelnerka. Po roku zaproponowano mi „przeskoczenie” z kelnerki na barmankę. I tak już zostałam. Zakochałam się w tej pracy. Pół roku później przeprowadziłam się do Krakowa, podejmując przy tym decyzję, że będę się zajmować się barmaństwem zawodowo, bo to jest moja prawdziwa pasja – mówi Alicja Bączyk.
Alicja przyznaje, że jest rannym ptaszkiem i najlepiej funkcjonuje w dzień, stąd też praca wieczorem w barze była dla niej pod tym kątem uciążliwa.
Martyna Blaut, barmanka w warszawskim barze El Koktel, swoją przygodę z barmaństwem rozpoczęła w trakcie studiów. Nie interesowała jej inna praca w restauracji, związana z jedzeniem, bo jak sama przyznaje gotowanie to nie jest jej bajka, a bar zdecydowanie tak.
– Wszystko zaczęło podczas studiów, a praca w barze była moją pracą weekendową, żeby sobie dorobić i się utrzymać. Tak przepracowałam cały licencjat. Po jakimś czasie okazało się, że ta praca, ten zawód, super koresponduje z moją osobowością, z moimi potrzebami. I chociaż kocham projektować, dlatego też studiowałam architekturę, to jednak uznałam, że większą satysfakcję daje mi kontakt z ludźmi w barze niż siedzenie przy biurku – wspomina Martyna.
Czytaj więcej w Strefie Premium: Kobiety za barem
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.