Do ramenu, pho czy pad thai dołączył kolejny azjatycki hit. Czy gotowane na parze bułeczki bao, które od niedawna są gwiazdą światowego street foodu, zdominują go także w tym sezonie w Polsce?
Bao gotuje się na parze w temperaturze 100 stopni. To sprawia, że powierzchnia parowanych bułeczek bao jest biała, wilgotna i błyszcząca, a konsystencja lekka. To taki azjatycki przyjaciel znanych z kuchni polskiej klusek nazywanych buchtami, parowańcami lub pampuchami.
Bao to zaprzeczenie teorii jakoby trend związany z kuchnią azjatycką przeszedł do lamusa. W tym sezonie to może być prawdziwy hit street foodu i poważny konkurent kultowych burgerów.
Bułeczki bao pochodzą z Chin, ale to na Tajwanie pojawiła się ich "otwarta" wersja dzięki czemu można je nadziać najróżniejszymi smakami. W kanonie trendów kulinarnych znalazły się dzięki nowojorskiemu szefowi kuchni Davidowi Chang, osobowości telewizyjnej i wizjonerowi, który prowadzi kultową już sieć restauracji Momofuku. Imperium Davida Changa, w którym bao stanowią trzon menu, stale się rozrasta - nie tylko w USA. Ma on swoje miejsca także w Toronto czy w Sydney.
Popularność i potencjał bułeczek bao sprawił, że zaostrzyli na nie apetyt polscy szefowie kuchni. Co ciekawe, pozycja ta sprawdza się zarówno w restauracjach z obsługą kelnerską, jak i w street foodzie.
Bao w swojej karcie mają np. słynne ramenownie - można je zjeść albo jako starter, albo dodatek do kultowej już zupy. Od samego otwarcia ma je w menu warszawski lokal Omami.
Bao to także dobrze znana pozycja w menu dwóch warszawskich restauracji Pełną Parą (na Nowowiejskiej i Siennej). Lokale wyspecjalizowały się w kultowych pierożkach dim sum, ale serwuje również inne kultowe dania kuchni azjatyckiej, także lody tajskie.
O kulinarnym potencjale bao w Polsce świadczy również fakt, że bułeczek można spróbować też w popularnych sieciach restauracji. Pozycja ta jest dostępna m.in. w Aioli.
Bułeczka bao to wygodna przekąska, można ją zajadać na ulicy i nadziać wszystkim co sobie wymyślimy. Stąd to idealna nowa gwiazda street foodu, która może nawet zagrozić burgerom! Ten potencjał już wykorzystuje kilka marek, takich jak Ban Bao, który prowadzi punkt w warszawskiej Hali Gwardii.
Na warszawskim Nocnym Markecie od początku jego istnienia można było spróbować bao marki The Cool Cat - baru, który działa także stacjonarnie przy ul. Solec.
W sezonie 2018 r. podczas katowickiego nocnego marketu Gastrofajer, ale także podczas innych street foodowych eventów na Śląsku, prym święcił koncept Nasze Bao. Czy bao to dobry produkt dla food trucków?
Bao to - zdaniem wielu krytyków kulinarny i smakoszy - idealny partner boczku. Serwowany jest także w innych konfiguracjach, z wołowiną, kurczakiem, kaczką, krewetkami i wegańskim tofu. Dla przełamania smaku poleca się dodatek mango, marynowanej rzepy lub kimchi. Taką zresztą przekąską (bao+tofu+kimchi) poczęstował nas ostatnio Grzegorz Łapanowski, podczas oficjalnej premiery jego Old Friends Kimchi.
Ciekawą inspiracją nt. bułeczek bao wydają się także bao burgery, czyli już nie zgięta w pół bułeczka z nadzieniem, ale taka przekrojona, która z powodzeniem może "udawać" pełnoprawnego burgera.
Co ciekawe, zaczynają się one pojawiać na światowej scenie kulinarnej w coraz śmielszych kolorach!
W Polsce bao mogą przyjąć się choćby ze względu na to, że są podobne do znanego z naszej kuchni przysmaku, jakim są kluski, na parze, buchty, pampuchy, parowańce (nazwa zależy od regionu).
W naszej tradycji znane są głównie na słodko - z jagodami lub truskawkami, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby zacząć podawać je w formie wytrawnej - np. z mięsem, sosem i warzywami.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.