Laurentiu „Lorek” Zediu zajął 2. miejsce w VII edycji programu MasterChef. W rozmowie z nami Lorek opowiedział m.in. o smakach kuchni rumuńskiej i planach związanych z otwarciem własnego lokalu.
Jakub Szymanek: Kuchnia rumuńska nie jest popularna w Polsce. Myślisz, że Polacy mogą się do niej przekonać?
Laurentiu „Lorek” Zediu: Kuchnia rumuńska nie jest w ogóle popularna w Polsce. Myślę, że w całym kraju nie znajdziemy ani jednej restauracji z kuchnią rumuńską, dlatego chcę promować tę kuchnię w Polsce. Natomiast we wrześniu prowadziłem tydzień kuchni rumuńskiej w warszawskiej Banjaluce i cieszył się on dużym zainteresowaniem.
Ok, ale to był tylko tydzień. Czy według Ciebie smaki rumuńskiej kuchni mogą przyjąć się na stałe w Polsce, skoro do tej pory jeszcze nikt nie zdecydował się na otwarcie lokalu z tą kuchnią?
Jak ktoś raz spróbuje kuchni rumuńskiej, to później do niej wraca. Dużo dostaję zapytań o przepisy z kuchni rumuńskiej. Moim zdaniem jest potencjał na restaurację z kuchnią rumuńską w Polsce. Sam o tym myślę, ale nie o takiej tradycyjnej, a trochę zmiksowanej po mojemu.
W Banjaluce zaserwowałeś m.in. hot dogi? Skąd taki pomysł? Czy hot dogi są tak bardzo popularne w Rumunii?
Mięso, które było w hot dogach w Banjaluce, to najbardziej popularne mięso w Rumunii, natomiast chciałem je przedstawić w innej wersji, street food’owej. Nie wszyscy chcą je jeść jako paluszki mięsne, więc uznałem, że taka wersja street food’owa będzie dobrym rozwiązaniem. Sprawdziłem już to wcześniej na różnych imprezach i warsztatach, i spotkało się to z dobrym przyjęciem. A Banjaluka ma pyszne pieczywo, więc idealnie to połączyło się z pomysłem na hot dogi.
Przejdźmy z kuchni rumuńskiej do polskiej. Czy masz swoje ulubione danie z kuchni polskiej?
Uwielbiam zupy, natomiast dopiero w Polsce spróbowałem takie dania jak barszcz czerwony czy żurek. Polski chleb jest pyszny. Na pewno też oczarowały mnie pierogi. Co prawda pierogi są popularne w niektórych regionach w Rumunii, ale podawane inaczej. Mają podobne składniki, ale są całkowicie inaczej przygotowane.
Wspomniałeś wcześniej o pomyśle na własny lokal.
Tak, miałem takie marzenie, jak byłem w MasterChefie i planowałem otwarcie od razu po programie. Natomiast teraz robię dużo warsztatów kulinarnych, różnych eventów połączonych z gotowaniem. W związku z tym plany związane z lokalem na razie odłożyłem na przyszłość. Może za jakieś 3-4 lata wrócę do tego pomysłu.
Lokal otworzyłbyś w Warszawie czy w innym mieście?
Na pewno w Warszawie. Mieszkam już tutaj 9 lat i bardzo polubiłem to miasto. Nawet jak wyjeżdżam do Rumunii, to zdarza mi się tęsknić za Warszawą.
Jaki byłby Twój wymarzony lokal?
Na pewno nieduży, ok. 20 – 30 stolików, chociaż to sporo (śmiech). Chciałbym, żeby kuchnia była na środku a stoliki dookoła. Kuchnia nie do końca otwarta, ale żeby było mnie widać, jak gotuję, skąd będę mieć kontakt z ludźmi, bo uwielbiam to. Na pewno poza Rumunią chciałbym w karcie rozwijać kuchnię z całych Bałkanów, ale w mojej wersji. A wszystko w małej karcie, która by była zmieniana raz na jakiś czas według sezonowości, żeby wszystko zawsze było świeże i pyszne.
Czyli do rozmów o twojej restauracji wracamy za 3-4 lata, a powiedz proszę jeszcze, jakie masz plany na najbliższy czas?
Obecnie tworzę książkę kulinarną ze smakami Rumunii. Planuję m.in. uprawiać turystykę kulinarną. Chcę zapraszać gości do Rumunii i pokazywać im ten piękny kraj.
Dziękuję za rozmowę.
Czytaj również: W Rumunii nie ma kuchni wegetariańskiej i wegańskiej (wywiad)
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.