W naszym dzisiejszym menu wszystko okraszamy. Od A do Z. A to za sprawą Karola Okrasy, który jest gościem naszego głównego MENU. Jak mówi sam o sobie, jest urodzonym szczęściarzem, ponieważ z życiowej pasji uczynił sposób na życie. Przez 11 lat pracował w restauracji hotelu Le Meridien Bristol, gdzie zdobywał zawodowe szlify. Później był szefem kuchni w hotelu Bristol. Obecnie prowadzi autorską kuchnię w restauracji Platter oraz programy kulinarne w telewizji publicznej. Nam opowiedział m.in. o swoich smakach dzieciństwa oraz potrawie, która zmieniła jego życie.
Jesz, żeby żyć, czy żyjesz, żeby jeść?
Żyję, żeby jeść.
Gdybym był produktem spożywczym, byłbym…
Nie ma w tym przypadku trybu przypuszczalnego, bo jestem okrasą (śmiech).
Gdybym był knajpą, byłbym…
Miejscem, w którym goście przeżywaliby coś niesamowitego i mogliby poczuć to co ja.
Smak mojego dzieciństwa to…
Opalona świńska skóra i świeże, nieprzecedzone, prosto od krowy mleko z kożuchem.
Ostatnia kulinarna inspiracja to…
Podróż do Korei Południowej i weryfikacja życia ulicznego. Street food w zupełnie innym ujęciu niż widziałem do tej pory.
Podróż, którą najlepiej zapamiętały moje kubki smakowe…
Zdecydowanie Maroko. Wizyta w Chefchaouen i próbowanie tamtejszego tradycyjnego Tajin.
Moje kulinarne guru to…
Paweł Oszczyk i Thomas Keller.
Danie, które często przyrządzam i za każdym razem smakuje inaczej…
Danie dla mojej córki, bo muszę za każdym razem starać się, żeby zjadła coś innego. Najczęściej są to naleśniki w tysiącach różnych wersji. Jak okazuje się, detale robią różnicę.
Potrawa, która zmieniła moje życie…
„Veal Zurich”, nazywana zdrobniale córeczką, przygotowana przeze mnie na praktykach w hotelu Jan III Sobieski dawno temu. Uczył mniej tej potrawy Mariusz Wagner, kucharz, którego często wspominam i dziękuję mu za to, że mimo zepsucia przeze mnie potrawy, nie nakrzyczał na mnie :) i pozwolił uwierzyć w to, że każdy w tym zawodzie może się pomylić. Warto jednak starać się i ciężko pracować.
Moja największa kulinarna trauma to…
Staram się nie patrzeć na jedzenie przez pryzmat porażek, których pewnie było wiele z punktu widzenia samego siebie, a traktować je jako wyzwanie i model do tego, żeby zrobić coś lepszego. Może zabrzmi to trochę filozoficznie, ale moim zdaniem warto patrzeć przed siebie, a nie za siebie.
Nigdy nie zjem…
Koniny. W przeszłości jeździłem konno. Hipokryzja przeze mnie przemawia, bo jestem fanem mięsa, ale konina zdecydowanie nie.
W mojej kuchni nie może zabraknąć…
Kolendry, miodu i limonki.
Żywność kupuję…
W Lidlu :) Zawsze od dostawcy, którego znam i żywność, którą mogę zweryfikować pod kątem pochodzenia. To ma dla mnie duże znaczenie.
Dziś na śniadanie jadłem…
Płatki owsiane z mlekiem.
Miasto, w którym uwielbiam jadać to…
Nie mam ulubionego miasta. Nawet najmniejsza wioska może być dla mnie najcudowniejszym odkryciem i to będzie dla mnie największe miasto z perspektywy doznań kulinarnych. Nie rozpatruję miejscowości pod kątem szerokości geograficznej. Liczy się to, co ludzie chcą i mają do zaoferowania.
Polska potrawa, którą w ciemno poleciłbym turyście z zagranicy to…
Jest ich kilka. Na pewno turysta musi spróbować prawdziwej kwaśnicy, która bazuje na dużej ilości ukiszonej kapusty. Gryczaka z Podlasia, który pokazuje, jak patrzymy na kaszę gryczaną w regionie, który jest w moim sercu. Polecam dobrze przygotowaną dziczyznę, polskie grzyby w różnych wersjach. A najprzyjemniej będzie kogoś zaskoczyć kaszubską zupą, która nazywa się „Brzadowa” i jest połączeniem suszonych owoców i grzybów. To jest coś, co mnie osobiście mocno zaskoczyło.
Mój kulinarny afrodyzjak to…
Ciągła tęsknota za smakiem mojej żony.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.