- Jako jedyni na świecie robimy roślinną alternatywę dla sera z łubinu, z rośliny bobowatych. Na serio - mówi nam Michał Gaszyński, współzałożyciel Serio.
Marka Serio powstała trochę przez przypadek. Historia jest ciekawa, zaskakująca i inspirująca. - Podczas z pandemii uciekliśmy z żoną na rok od zamkniętego życia w Polsce i zamieszkaliśmy w camperze i podróżowaliśmy po południu Europy. W każdym kraju próbowaliśmy lokalnych roślinnych alternatyw i szybko zauważyliśmy, że to nie jest tylko polski problem, że roślinne alternatywy sera są słabe pod względem smaki i składu. Na szczęście wkrótce w Portugalii odkryliśmy łubin, to jest bardzo popularna przekąska do piwa w tamtym regionie. Łubin ma lekki serowy posmak, który Monika szybko wychwyciła i postanowiliśmy coś z tym zrobić. Wróciliśmy z naszej podróży i metodą prób i błędów rozpoczęliśmy prace nad produktem i recepturą. W międzyczasie zaaplikowaliśmy do akceleratora dla startupów FoodTech.ac - mówi Michał Gaszyński.
Pierwsze doświadczenia odbywały się w kuchni inicjatorów Serio. Później wynajmowali przestrzeń na godziny, następnie zakład produkcyjny.
Firma Serio szuka inwestora - bo potrzebuje środków na dalszy rozwój. Poszukiwania inwestorów idą pełną parą.
- Celujemy w 1 mln zł. Planujemy pierwszą rundę zakończyć przed wakacjami. Zbieramy pieniądze na zwiększenie możliwości produkcyjnych, zbudowanie teamu operacyjno-sprzedażowego i intensywny rozwój. Jest również zainteresowanie naszym produktem ze strony sieci handlowych. Mamy już za sobą akcję in-out w stołecznych Biedronkach, teraz powoli wchodzimy do sieci Carrefour. Odbiór jest bardzo dobry - dodaje Michał Gaszyński.
Serio teraz skupia się na roślinnych serach. Obecnie ma 3 nowe prototypy smaków. Później ma w planach poszerzenie oferty o kolejne produktu z kategorii alternatyw nabiału. współzałożyciel Serio.
Skąd Serio bierze surowiec i jakie ma plany jego pozyskiwania?
- Obecnie sprowadzamy z południa Europy ale na wiosnę przyszłego roku planujemy posadzić go tu w Polsce. Wiemy już, że się da, bo ktoś uprawia naszą odmianę w Niemczech w podobnym klimacie. Bardzo nam zależy na tym, żeby surowiec nie musiał przejeżdżać tysięcy kilometrów aby do nas trafić. Zależy nam na pozytywnym wpływie na klimat - mówi Michał Gaszyński.
Czym się różni polski łubin od tego, z którego korzystacie?
- To, co uprawia się w Polsce, to inna odmiana łubinu. Jest gorzki i wykorzystywany jako pasza dla zwierząt. Nie nadaje się dla człowieka. Choć podobno w przeszłości łubin był bardzo popularną rośliną uprawną w Polsce, spożywaną nie tylko przez zwierzęta - dodaje.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.