×

Subskrybuj newsletter
horecatrends.pl

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole
Partnerzy portalu
Wrocławskie Podróże Kulinarne: Zwykli ludzie byli szybsi niż rząd
Fot. Grill Bastards/Facebook

Wrocławskie Podróże Kulinarne: Zwykli ludzie byli szybsi niż rząd

Autor: KG/horecatrends Data: 08 marca 2022 08:45 | Aktualizacja: 08 marca 2022 08:59

Gdyby nie wolontariusze na granicach, właśnie dochodziłoby do humanitarnej masakry w niby cywilizowanym kraju - pisze Piotr Gładczak, autor bloga Wrocławskie Podróże Kulinarne, który pomaga uchodźcom z Ukrainy i udostępnia informacje o pomocy realizowanej przez gastronomię.

Piotr Gładczak relacjonuje, że już 24 lutego, w dniu napaści Rosji na Ukrainę na granicach ukraińsko-polskich zaczęły się ustawiać długie kolejki osób chcących jak najszybciej opuścić Ukrainę.

Według autora Wrocławskich Podróży Kulinarnych, gdyby nie potężny zryw Polaków i ciężka praca wolontariuszy na granicy z Ukrainą dochodziłoby do ‘’humanitarnej masakry’’. Uważa, że rząd nie powinien sobie przypisywać zasług tych ludzi.

Ludzie sami organizowali pieniądze na jedzenie dla uchodźów

Gładczak przypomina, skąd na granicy wzięły się food trucki. Spytał o to Michała Skoczka z Street Food Polska.

''Jak to się wszystko zaczęło? W zeszły czwartek lub piątek, nie pamiętam dokładnie, odezwała się do nas firma Kazar. Na granicach zaczęli się pojawiać pierwsi uchodźcy z Ukrainy i powstał pomysł, by tych ludzi karmić. Z racji tego, że organizujemy zloty, mamy kontakt z masą food trucków, więc jakby naturalnie mogliśmy pomóc kontaktując koordynatorów na granicach z chętnymi food truckami i kucharzami. I na tym głównie polega nasza rola. Tu muszę podkreślić, że dostajemy masę komentarzy wyrażających poparcie dla tego co robimy, ale to tym, którzy fizycznie pracują na granicach - gotują, koordynują, dowożą składniki oraz wydają posiłki należy się uznanie. My po prostu pomagamy korzystać z naszych zasięgów'' - mówi Gładczakowi Michał Skoczek.

Piotr Gładczak podkreśla, że gotujący z potrzeby serca, zostawiający swoje rodziny i pracę, pojawiają się na przejściach w Dorohusku, Hrebenne, Korczowej, Chełmie, Krościenku czy Medyce.

''Dodatkowo w Korczowej dla potrzebujących gotuje pod przewodnictwem Szefa Jose Andresa ekipa World Central Kitchen, reprezentując organizację, która pomaga wszędzie tam, gdzie trzeba. Z Wrocławia wyruszyła również mocna ekipa na czele z Pawłem Bieganowskim, Tomkiem Wenckiem i Asią oraz Dominikiem z Raju Pstrąga. I wiecie skąd brali kasę na gotowanie dla tych ludzi? No nie z rządowej kasy. Organizowali zbiórki, zrzutki, prosili o wpłaty, aby kupować kolejne partie rozchodzącego się ekspresowo towaru. Jakiego? Dosłownie każdego. Potrzebne są warzywa i mięso do gotowania zup, potrzebne są owocowe tubki dla dzieci, pieczywo, konserwy, napoje, wszystko. Po prostu wszystko'' - podaje.

Pełny tekst można przeczytać na blogu wroclawskiejedzenie.pl.

Nie chodzi tylko o karmienie

Grill Bastards, czyli Kacper Salzman i ekipa grillmasterów od ponad tygodnia karmią uchodźców po przejściu granicy. W niedzielę, 6 marca napisał, że ma za sobą najbardziej niesamowity tydzień w jego życiu.

''Nie potrafię nawet zebrać wszystkich osób i firm które nam pomogły przez ten tydzień, dlatego wybaczcie, że nikogo nie oznaczam, ale chyba też nie po to to wszystko robimy. Nie potrafię też zliczyć ile osób przez ten tydzień nakarmiliśmy. Nie potrafię nawet orientacyjnie oszacować ilosci towaru który wydaliśmy. Brakuje mi słów, żeby opisać nieprawdopodobna energię jaka daja wszyscy ludzie, którzy biorą urlopy, zawieszają biznesy, albo po prostu na wolnych dniach przyjeżdżają do Lubyczy i w “Swinina bar” pracują ciężej niż pracuje się w “normalnych” restauracjach'' - napisał Kacper Salzman.

Podkreślił, że nie chodzi tylko o grillowanie i karmienie.

‘’Oni się uśmiechają do totalnie załamanych ludzi, dają maskotki dzieciom i starają się pokazać uchodźcom ze najgorsze juz za nimi. Co za wspaniali ludzie. Brak słów. Kocham Was. I znów nikogo nie oznaczę, Bo boję się kogoś pominąć, ale wiecie o kim mówię'' - dodał.

Przyznał też: ''Czuję się dziś najbogatszym człowiekiem na ziemi. Dostałem żelka od małej dziewczynki. Dostałem torbę suszonych grzybów od dziadunia który nam dziękował ze łzami w oczach''. 

 

Nie przegap najważniejszych wiadomości

Horeca Trends - Google News Obserwuj nas w Google News
Podobał się artykuł? Podziel się!

dodaj komentarz